Można powiedzieć, że to już tradycja. Jak co roku mój mąż pakuje torby i ewakuuje się na dobre trzy tygodnie, zostawiając nas samych. Zwykle jest całkiem fajnie, taka rozłąka od czasu do czasu jest wręcz wskazana! Świetnie działa na związek i nie ma tu nad czym dyskutować ;)
Tak więc oto jestem ja - Słomiana Wdowa!
W tym czasie jakimś dziwnym trafem gubię 3-4 kg na wadze, rozwalam samochód zatrzymując się na zderzaku sąsiada, o mały włos nie puszczam z dymem odkurzacza i psuję aparat. Czyli bilans wychodzi na zero :P Zobaczymy co w tym roku przyniesie ta męska delegacja... strach się bać, co? ;)
Jak słomiana wdowa to niech będzie też słomiany dom. Ten z zewnątrz prezentuje się całkiem fajnie, jego wnętrze natomiast w ogóle do mnie nie przemawia. Więcej zdjęć tutaj [KLIK]. Jestem ciekawa co o nim sądzicie?
zdjęcia i projekt: Arjen Reas
Have a nice evening!
Od słomianej wdowy znacznie groźniejszy jest słomiany zapał :) pozdrawiam Ola
OdpowiedzUsuńDo słomianego zapału mi raczej daleko. Dobra, jest jeden wyjątek - DIETA ;)
UsuńSlomiany dom wyglada bardzo intrygujaco:) A Ty slomiana wdowko trzymaj sie tam, uwazaj na sprzety domowe i siebie:) czas szybko zleci... Buziak!
OdpowiedzUsuńtaaaaaaaaaaa...właśnie minął cały długi tydzień walki z jelitówką :P hahaha jest wesoło
OdpowiedzUsuń