Nie tak dawno pisałam mojej wielkiej sympatii do jodełki. Dziś będzie o mojej drugiej wielkiej miłości - mozaikach, czyli sztuce w kawałkach.
Technika układania mozaiki sięga już starożytności, a najstarsze znaleziska pochodzą z przed 5000 lat. To się nazywa ponadczasowość, prawda? ;)
Moją uwagę przyciągają szczególnie te w kontrastowych barwach czerni i bieli lub te w odcieniach szarości. Polubiłam je do tego stopnia, że znalazły się w mojej maleńkiej łazience, którą uwielbiam choć prace w niej od roku nie dobiegły końca. Ciągle brakuje blatu na półce oraz lamp przy lustrze. Dzisiaj pokaże jej mały kawałek, a resztę jak już będzie skończona, ok?
Mozaikę cenię za jej ponadczasowość, oprócz tego świetnie odnajduje się w wielu wnętrzach, nie koniecznie tych w stylu orientalnym. Fajnie wygląda jako dodatek do wnętrza, już jeden wzorzysty ornament jest wystarczający by nadać wnętrzu charakteru. Może pojawić się na ścianie, posadzce, drzwiach czy grafice. Zobaczcie sami.
Moja łazienka i druga w podobnym zestawie kolorystycznym, już nie moja ;)
Projekt australijskiego biura Whiting Architects
Oraz drzwi ze wspaniałego szwedzkiego domu, który swego czasu był wystawiony na sprzedaż.
Czasochłonne, ale jakże piękne! Podłoga w THE MADE SHOP
Cipro Pizza al Taglio w Sydney oraz kuchnia fotografowana przez Marcela Aucar
Fototapeta z kolekcji Rebel Walls
via trendenser
Spokojnej nocy!